Oddali życie
za wiarę i polskość

W bocznej lewej nawie kościoła, między VIII a IX stacją Drogi Krzyżowej, znajduje się marmurowa tablica z wyrytym na niej napisem następującej treści:

KU CZCI SALEZJANÓW
DUSZPASTERZY PAR. ŚW. KRZYŻA
OFIAR HITLEROWSKICH OBOZÓW
ŚP. KS. DYR. JAN ŚWIERC, LAT 64
+W OŚWIĘCIMU 1941
ŚP. KS. PROB. WOJCIECH MICHAŁOWICZ,
LAT 45+ W DACHAU 1942
ŚP. KS. KATECH. JAN PODKUL, LAT 49
+W OŚWIĘCIMIU 1942
ŚP. KS. WIK. BOLESŁAW GROMKO, LAT 33
+W HAMBURGU 1942
MÓDLMY SIĘ ZA ICH KAPŁAŃSKIE DUSZE



Ponieważ już niewiele spośród żyjących osób pamięta lata okres hitlerowskiej okupacji, warto przypomnieć, co w latach 1939-45 wydarzyło się na parafialnej plebanii. 10 lutego 1941 roku o północy do budynku zamieszkałego przez księży salezjanów wtargnęli uzbrojeni żandarmi niemieccy. Aresztowali proboszcza Wojciech Michałowicza oraz najmłodszego z zakonników ks. Bolesława Gromkę. Hitlerowcom nie podobały się kazania głoszone przez ks. proboszcza. Ksiądz Michałowicz sprawował posługę duszpasterską w Kielcach od 1936 roku. Był gorącym, szczerym patriotą. Z kościelnej ambony bez ogródek potępiał tych, którzy w jakikolwiek sposób współpracowali z okupantem. Gromił szmalcowników i kolaborantów. Uświadamiał im, że stojąc po stronie zła, łamią kanony wiary chrześcijańskiej i sami wykluczają się z grona katolików. Krytykował młodych, samorzutnie zgłaszających się na roboty do Rzeszy, piętnował niemoralne postępowanie kobiet, które utrzymywały kontakty z Niemcami. Ksiądz Gromko pracował z młodzieżą kielecką od 1938 roku, kierował Oratorium, działał w harcerstwie, niewykluczone, że również w konspiracji. Obaj duchowni wywiezieni zostali do Oświęcimia. Potem ks. Michałowicza przetransportowano do Dachau, tam 9 stycznia 1942 roku został powieszony, a zwłoki spalono w obozowym krematorium. Ks. Gromkę z Oświęcimia przewieziono do Neuengamme, niedaleko Hamburga. Zmarł w obozie 29 grudnia 1941 roku. W „Nekrologu Salezjanów Polskich” możemy przeczytać taką opinię o młodym kapłanie: spokojny i pełen dobrej woli, gorliwy w spełnianiu poruczonych mu zajęć. 28 maja 1941 r. po raz drugi gestapowcy wdarli się siłą na plebanię. Tak wspominał to wydarzenie ks. Stanisław Garecki: Było to w porze obiadowej. Tym razem Niemcy zabrali mnie i ks. Jana Podkula. Ne mówili nic o przyczynach naszego aresztowania. Po prostu kazali nam wyjść ze sobą. Poprowadzili nas do więzienia. Już w więziennej kancelarii poznaliśmy smak specjalnego traktowania. Było brutalnie. Niemcy szydzili z nas. W czasie przesłuchania kazali stać twarzami do ściany. Gestapowiec zadający pytania stał z boku i obserwował nasze reakcje. W końcu zaprowadzili nas do ciemnej celi. Na polecenie strażnika zdjęliśmy sutanny, odziali cywilne ubrania, które przyniosła moja siostra zamieszkała w Kielcach. W lipcu obu duchownych przewieziono do Oświęcimia, a stamtąd do Dachau. Ksiądz Podkul był człowiekiem wybitnie zdolnym. Do nowicjatu salezjanów wstąpił stosunkowo późno, miał już wtedy 30 lat. Wcześniej pracował jako robotnik w fabryce lokomotyw w Krakowie. Potem studiował filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz teologię w Turynie. Do Kielc przybył niedługo przed wybuchem wojny, gdzie kierował Salezjańską Szkołą Zawodową. Zmarł na tyfus w Dachau 15 czerwca 1942 roku. W tym najstarszym hitlerowskim obozie koncentracyjnym zniesiono po wojnie z polnych kamieni kaplicę pod symbolicznym wezwaniem Śmiertelnego Lęku Chrystusa. W roku 1972 staraniem kardynała Stefana Wyszyńskiego na jej zewnętrznej ścianie umieszczono czterojęzyczny napis informujący o tym, że co drugi z więzionych (tu) księży polskich złożył ofiarę z życia. Przebywało ich w Dachau 1777, zginęło 858. Ks. Garecki szczęśliwie przeżył wojnę, odzyskał wolność 25 kwietnia 1945 roku. Czwarty z wymienionych na pamiątkowej tablicy w kieleckiej świątyni – ks. Jan Świerc - był przez wiele lat związany z naszą parafią. Aresztowany został w Krakowie, zginął w Oświęcimiu w roku 1941. Jeżeli od początku istnienia świata dobro walczy ze złem, miłość z nienawiścią, trutalność z delikatnością, piękno z brzydotą, to życie i męczeńska śmierć zakonników z kieleckiego zgromadzenia salezjanów było opowiedzeniem się po stronie dobra.

Włodzimierz Zacharz