Kolędziarze

Chodzenie po kolędzie kojarzy nam się współcześnie z wizytą duszpasterską. Ale w tradycji ludowej znajdujemy zupełnie inną okołoświąteczną wizytację, która dziś gdzie niegdzie jest jeszcze kultywowana, a nawet się odradza. Tak o kolędziarzach pisze jeden z badaczy zwyczajów i tradycji na wsi świętokrzyskiej w XIX i pierwszej połowy XX wieku:


„Od drugiego dnia świąt, i przeważnie do Trzech Króli, po wsiach chodzili chłopcy lub dorosła młodzież z gwiazdą lub szopką oraz turoniarze czy kolędziarze. Zwyczaj kolędowania po domach wywodzi się z tradycji średniowiecznego misterium religijnego”. W poszczególnych wsiach skład grupy turoniarzy czy kolędziarzy był nieco inny. Najważniejsza postać to turoń, którego rodowód sięga pogańskich świąt zwanych turzycami. Tur był wówczas symbolem słońca, a tym samym życia i urodzaju na ziemi. Do grupy należeli też m.in. anioł, diabeł, śmierć, król Herod, Turek, Żyd, dziad, ułan i koza. „Widowisko, jakie prezentowali, związane było z narodzinami Chrystusa, a cała akcja rozgrywała się przeważnie wokół postaci króla Heroda. Na zakończenie widowiska diabeł lub koza ganiali po izbie dzieci i panny, strasząc ich”. W zespołach kolędniczych występowały też maszkary, będące uosobieniem szpetoty i symbolizujące zło.

Tradycja tzw. „Herodów” kultywowana jest współcześnie przede wszystkim na scenie, w postaci konkursów na najlepsze przedstawienia. Sama miałam przyjemność 12 lat temu, podczas pracy w gimnazjum w Masłowie, przygotować taki występ wraz ze swoimi uczniami na konkurs organizowany w szkole w Mąchocicach Scholasterii. Już wtedy kolędnicy z Mąchocic okazali się niepokonani i jak można przeczytać na stronie Masłów Info, jest tak do dziś. Grupa kolędnicza „Herody” ze Szkoły Podstawowej w Mąchocicach Scholasterii zwyciężyła, ex aequo z kolędnikami z Czyżowic, w odbywającym się w Kielcach na początku stycznia tego roku Wojewódzkim Przeglądzie Zespołów Kolędniczych.

Ale okazuje się, że ci sami młodzi kolędnicy swoje przedstawienia prezentują również, jak nakazuje tradycja, wędrując po okolicznych domach w swojej wsi, czy w wioskach sąsiednich. „Najpierw Anioł wślizguje się do izby i grzecznie odpytuje domowników, czy aby zechcą przyjąć szopkę. Na ogół nikt takiej prośbie nie odmawia, więc chata zamienia się w kilka chwil w teatralną scenę. Zaczyna się misterium i naprawdziwsze teatrum. Po nocy chodzą po wiosce dorosłe, stare herody. Ale do południa misterium o złym królu, co kazał wymordować niebożątka odgrywają przed swoimi sąsiadami herody w wersji light. Dziecięce”. Taki entuzjastyczny wpis można znaleźć na stronie PolskieKrajobrazy.pl.

Zatem współczesna tradycja kolędowania to także nasza świętokrzyska wizytówka.

Przygotowała: Monika Bator