Babciu, cieszycie się, co ???

W zeszłym miesiącu zadałem pytanie, czy katolik musi być koniecznie smutny. Dziś chciałbym kontynuować ten wątek, bo radość zmartwychwstania tuż tuż ….
Trochę o radości jako części życiowej filozofii.


„Ileś lat temu odwiedziłem przyjaciół, którym urodziło się dziecko. Pora kąpania. Babcia odcedza wnusia nad wanienką i kładzie na ręcznik. Dziecko zdrowe, różowe, rączki jak paróweczki, macha i gaworzy. Pytam: - Babciu, to cieszycie się? Ona na to: - Proszę księdza, lepiej nie zapeszać, nie wiadomo, co to z niego wyrośnie. Żeby choć podstawówkę zaczął… Mijają lata, spotykamy się na Pierwszej Komunii Świętej wnuczka. Chłopak inteligentny, sprawny, taktowny, rodzicom nieprzykry. Pytam babci: - To jak, cieszycie się? Babcia: - Lepiej nie zapeszać… Przed nim okres dojrzewania, może zgłupieć, uzależni się od internetu, seksu, albo narkotyków. Spotykamy się znowu na osiemnastce chłopaka. Pilny uczeń, sportowiec, koleżeński, prawie anioł. Pytam z uporem maniaka: - Babciu dobrego macie tego wnuka. Cieszycie się? Babcia z tym samym uporem: - Nie wiadomo, czy zda maturę, czy dostanie się na studia. Lepiej nie zapeszać. Chłopak kończy studia. Babcia: - Nie wiadomo, jaką lafiryndę sobie sprowadzi. Teraz te dziewuchy takie głupie. Znalazł sobie piękną i mądrą, pracowitą i bogatą. Bawimy się na weselu. Babcia z zatroskaną miną: - Oj, teraz to rozwody, problemy z prokreacją. Lepiej nie zapeszać… Urodził im się piękny chłopak. Babcia odcedza prawnuka nad wanienką i kładzie na ręcznik. Dziecko zdrowe, różowe, rączki jak paróweczki… Ta kobieta mogła być szczęśliwa przez wszystkie te lata. Tymczasem na koniec w trumnie leży … ponure babsko”.

Tu chodzi o całą filozofię życiową. Każdy z nas żyje według jakieś filozofii. Niektóre są zbudowane na braku. Brak czegoś staje się punktem odniesienia. Aż trudno w to uwierzyć, że można budować życie wokół braku, wokół czegoś, czego nie ma. Nierzadko jest to filozofia utyskiwania i wylewania żalów. „Chrystus zmartwychwstał, grób jest pusty. Popatrzmy na ten pusty grób. To jest pusty grób” – woła kapłan. A z kościoła dobiega cichy głos: - „Ale jednak grób, proszę księdza!”

ks. proboszcz Zygmunt Kostka