Wróżby andrzejkowe

Z profesorem Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach – teologiem i literaturoznawcą – o wróżbach andrzejkowych i ich postrzeganiu w chrześcijaństwie rozmawiała Justyna Kuśtowska.

J.K.: Zbliża się wieczór andrzejkowy. To czas wróżb. Jak ta tradycja kształtowała się na ziemiach polskich?
Z.T.: Na pewno zawitała do Polski z Europy Zachodniej w pierwszej połowie XVI w., gdzie była żywa już od czterech stuleci; jej pierwsze literackie świadectwo odnajdziemy w Sejmie niewieścim Marcina Bielskiego, historyka i wierszopisa satyrycznego doby Renesansu. Jedno jest pewne, korzenie tradycji wieczoru andrzejkowego tkwią w poszukiwaniu odpowiedzi na najbardziej istotne pytanie młodych ludzi, mianowicie – kiedy spotkam prawdziwą miłość swojego życia? Z upływem czasu andrzejkowe wróżby zaczęły dotyczyć w ogóle poznawania przyszłości, jakkolwiek pytania dotyczące sfery życia uczuciowego stoją nadal na pierwszym miejscu zabawy przy końcu listopada.

J.K.: Najpopularniejszą wróżbą andrzejkową jest lanie wosku. Mógłby Pan Profesor przybliżyć jej korzenie i znaczenie?
Z.T.: Korzenie sięgają wróżb z wosku, bardzo popularnych w starożytności, ponieważ pszczoły obdarzano boskimi atrybutami: mądrości, odwiecznego ładu, pracowitości, szczęścia, miłości, płodności, spełniania przepowiedni. W andrzejkowych wróżbach kruchy wosk jednak poprzedziły dwa metale – cyna i ołów, symbolizujące bardziej trwalsze związki uczuciowe. Roztopiony w dużej łyżce, tygielku bądź rynience metal/wosk wylewano przez ucho klucza (symbolizującego odmykanie wrót czasu i tajemnic) jak największych rozmiarów do naczynia z zimną wodą. Kształt zastygłego odlewu, rzucając cień na ścianę dzięki odpowiedniemu zasłonięciu dłonią zapalonej świecy, pozwalał odczytać prognozy na nadchodzący rok. Rola interpretatorki przypadała zazwyczaj najstarszej z obecnych kobiet.

J.K.: Kiedyś we wróżby głęboko wierzono. Dziś raczej pełnią one formę kultywowania wcześniejszych zwyczajów. Jak Pan profesor ocenia dzisiejszy stosunek do wróżb? Są popularne?
Z.T.: Sądzę, że i dziś nadal znajdzie się wcale nie tak małą liczbę ludzi, którzy na serio biorą wróżebne rady. Popularnością cieszą się porady telewizyjnych wróżek czy wróżów, wyrocznie tarota. Oczywiście za stosowną opłatą, również w formie telefonicznej i internetowej. Pojawiły się nowe środki przekazu, istota praktyk pozostała ta sama. Odwołajmy się do innego przykładu, wystarczy w Kielcach przejść się ul. Sienkiewicza, od razu natkniemy się na kobiety, które oferują usługi chiromancji. A fenomen horoskopów? Nawet w weekendowych wydaniach poważnych dzienników zachodnioeuropejskich znajdziemy dwustronicowe horoskopy. Zdarzają się menedżerowie i bizneswoman ściśle dostosowujący przedsięwzięcia o charakterze ekonomicznym do wskazań przepowiedni.

J.K.: We wcześniejszym pytaniu użyłam słowa „wierzono”. Poruszmy zatem kwestię wiary. Czy chrześcijanie mogą wierzyć we wróżby?
Z.T.: Jednoznaczną odpowiedź na to pytanie znajdziemy w kilku miejscach Biblii, dla chrześcijan tekstu kanonicznego, pierwszorzędnej wykładni wiary. Sięgnijmy do Księgi Powtórzonego Prawa. Cytuję za Biblią Poznańską: „Niech się u ciebie nie znajdzie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna albo córkę, [kto] uprawiałby wróżbiarstwo zamawianie, zaklinanie czy też magię lub kto odwoływałby do czarów, kto zwracałby się z pytaniem do duchów, do jasnowidzów, ani też kto poszukiwałby rady u zmarłych. Każdy bowiem, kto tak postępuje, budzi wstręt u Jahwe i dla takich właśnie wstrętnych rzeczy twój Bóg, Jahwe wyrzuca te [ludy] przed tobą z dziedzictwa. Narody, które ty masz wydziedziczyć, słuchają bowiem zamawiaczy i wróżbiarzy, tobie jednak twój Bóg, Jahwe, na to nie zezwala” (Pwt 18, 10–12, 14). W innym miejscu czytamy w Księdze Jeremiasza: „ Niech was nie zwodzą (wasi) prorocy ani wróżbici znajdujący się pośród was! Nie dawajcie posłuchu [ludziom] mającym sny, których sami do snów przywodzicie (Jr 29, 8). W każdej konkordancji biblijnej, pod hasłami: wróż, wróżba, wróżbiarstwo, wróżbiarz, wróżbita, wróżyć i pokrewnymi znajdziemy wyraźne zakazy wiary w przepowiadanie przyszłości.

J.K.: Przedstawiciele Kościoła Katolickiego mają dość krytyczny stosunek do wróżenia. Nawet tego pozornie niewinnego – andrzejkowego. Czy to echa chęci oderwania się od zwyczajów pogańskich?
Z.T.: Z czego wypływa taka postawa religijna, tłumaczy Katechizm Kościoła Katolickiego: „Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim – nawet w celu zapewnienia mu zdrowia – są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich. Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywania złych mocy, ani wykorzystywania łatwowierności drugiego człowieka” (2117).

J.K.: Co takiego nie pozwala pogodzić chrześcijaństwa z wróżbami andrzejkowymi?
Z.T.: I znowu warto odwołać się do Katechizmu Kościoła Katolickiego, a mianowicie – nie da się pogodzić wiary w Bożą Opatrzność, ufne zdanie się na nią, z wiarą w przepowiadanie przyszłości lub ze ścisłym dostosowywaniem życia według wskazań Ewangelii ze wskazaniami wróżbitów (por. 2115). Z kolei punkt 2116 nakazuje odrzucać każdą bez wyjątku formę wróżbiarstwa, jakąkolwiek praktyki „mające rzekomo odsłaniać przyszłość”. I dalej: „Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem – połączonym z miłującą bojaźnią – które należą się jedynie Bogu”.

J.K.: Wróżby andrzejkowe to grzech idolatrii?
Z.T.: W żadnej mierze nie postrzegam wróżb andrzejkowych w optyce bałwochwalstwa, czy jak można też w swobodnym tłumaczeniu oddać termin „idolatria” – grzechu serca. Ja dotychczas nie zetknąłem się z kimś, kto andrzejkowe wróżby na serio uważał za faktyczne przepowiadanie przyszłych zdarzeń. Nie wykluczam, rzecz jasna, że znajdą się osoby, które bezkrytycznie traktują to w kategorii fatum, przeznaczenia, jakie nieodwołalnie nastąpi.

J.K.: Jak zatem traktować wróżby andrzejkowe? Nie można przecież zaprzeczyć, że są one częścią tradycji nie tylko słowiańskiej, później polskiej, ale również europejskiej. A wiele zwyczajów, które dziś uznajemy za chrześcijańskie, tak naprawdę jest opartych na wcześniejszych zwyczajach – nazywanych dziś – pogańskimi.
Z.T.: Z zachowaniem zdroworozsądkowych reguł myślenia, jako przejaw świeckiej tradycji, a przede wszystkim – zabawy, dzielenie się z jej współuczestnikami bogactwem własnej wyobraźni, okazję do radosnego spędzenia czasu w kręgu znajomych bądź przyjaciół. Nic poza to. Na pewno wróżby andrzejkowe są i pozostaną częścią wielowiekowej tradycji kultury cywilizacji śródziemnomorskiej. Całkowicie też zgadzam się z Pani stwierdzeniem o akomodacji zwyczajów kultur przedchrześcijańskich przez Kościół, nadawanie wielu z nich w formie obrzędów, rytów czy sakramentaliów charakteru ściśle sakralnego, bardziej lub mniej powiązanego z przestrzenią sacrum. W warunkach polskiej religijności ludowej znajdziemy o wiele więcej przykładów tego przyswojenia niż w krajach zachodnioeuropejskich.

J.K.: Dziękuję za rozmowę.