Byli z nami

Ks. BOLESŁAW SCHNEIDER
Proboszcz w Parafii Świętego Krzyża w latach 1973-1982. Był dobrym gospodarzem, za jego czasów przeprowadzono wiele ważnych i niezbędnych remontów. Ostatnim zapamiętanym była budowa schodów przy wejściu do kościoła. Ks. Bolesław uchodził za człowieka zorganizowanego i ułożonego. Za jego kadencji wszelkie rzeczy znajdowały się w nienagannym porządku. Zawsze pamiętał o swoich parafianach, do których z okazji świąt wysyłał życzenia. O szczególnie zasłużonych pamiętał także w dniu imienin. Ks. Bolesław cieszył się szacunkiem u ludzi. Bardzo dobrze układała się mu współpraca z ks. Dyrektorem Marianem Gabryelem. W latach 1973-1982 do parafii przynależała również dzisiejsza Parafia Miłosierdzia Bożego, co przekładało się na jej liczebność. Z jego inicjatywy młodzież oratoryjna roznosiła zaproszenia na rekolekcje po blokach. Młodzi ludzie wyszukiwali osoby i przygotowywali zaproszenia osobno dla dzieci, młodzieży i dorosłych. ŚP. Ks. Bolesław Schneider spoczywa w Przemyślu.

Ks. JÓZEF GRZYB
Proboszcz w Parafii Świętego Krzyża w latach 1982-1988. Był dobrym i uroczym człowiekiem otwartym na wszystkich ludzi. Wielki organizator życia kulturalnego w parafii. Zapraszał do Kielc chóry m.in. z Niemiec, Francji. Działał z rozmachem, organizował jubileusze. Bardzo dobrze układała mu się współpraca z kurią, urzędami państwowymi i kapłanami diecezjalnymi. Przyciągał do siebie ludzi, na plebanii gości nie brakowało. Za jego kadencji prowadzono wiele prac związanych z modernizacją świątyni m.in. pokryto dach blachą miedzianą. Do młodzieży oratoryjnej był bardzo przyjaźnie nastawiony. Młodzi czuli się lubiani i akceptowani przez niego. Praca, którą wykonywali, zawsze była doceniona i nagrodzona. Osobom, które sporo czasu spędzały w Oratorium, proponował herbatę i ciepłą zupę. Ks. Józef był człowiekiem dobrego serca, był jak ojciec. Dobry ojciec wspólnoty. ŚP. Ks. Józef Grzyb spoczywa w Oświęcimiu.


Ks. JÓZEF SULARZ
Proboszcz w parafii świętego Krzyża w latach 1988-1991. Ten krótki okres posługi w Kielcach związany był z problemami zdrowotnymi, chorobą matki i brata, których często odwiedzał w Rzeszowie i Skawie. Ks. Proboszcz był honorowym krwiodawcą krwi. Postrzegany z jednej strony, jako człowiek małomówny i zamknięty, ale z drugiej – bardzo wrażliwy. Przejmował się losem konkretnych ludzi i parafii. Człowiek skromny, zwolennik surowych warunków życia. Nigdy nie chciał posiadać więcej niż mają jego wierni. Chodząc po kolędzie widział ubóstwo ludzi i sam nie chciał ponad nich wyrastać. Był zakonnikiem z krwi i kości. Praca, modlitwa to było najistotniejsze. Dopiero po wykonaniu tych powinności można było delektować się wolnym czasem. Cenił i podziwiał zaangażowanie ludzi we wszelkie przedsięwzięcia. Ks. Józef Sularz spoczywa w Skawie.

Przygotowała Jolanta Gawda